Witaj Aristo,
Miło było poznać Cię w Wa-wie, wierzę,że udało Ci się szkolonko.
Przez syndrom rykoszetu przechodziłem parę razy, więc zaobserwowałem,iż ewentualne zastrzeżenia kobiety są czystą hipokryzją i efektem kulturowego programu.Jak bardzo ona się zdziwi, kiedy jej to uświadomisz.Tu ona również testuje Twoją zdolność do opanowywania niezręcznych sytuacji, toteż ja nie ukrywam,że:
chętnie rozmawiam z godnymi mej uwagi kobietami, na tematy, jakie je naprawdę fascynują.Albo polecam mój ulubiony wątek z zestawem patternów o rolach jakie pełni kobieta
zaprogramowana kulturowo i kobieta naturalna, która potrafi uwolnić swą pierwotną dzikość, a kobieta
naturalnie lubi być uwodzona
Co do długości konwersacji, a tym samym transu, w jaki ją wprowadzasz, ważne jest byś różnicował siłę stanów jakie wywołujesz.Możesz po udanym wstępie zabrać cukierka i tak dawkować jej frustrację,co osiągasz jakimś zgrabnym zaprzeczeniem.Klasyczna fragmentacja transu albo frakcjonowanie są konieczne, aby miała poczucie pewnej niedostępności i odczuła różnicę między wywołanym stanem, a niezmienionym stanem świadomośći.
Inna droga to potęgowanie wrażeń w konwersacji - intensyfikacja opisywanych doznań w samej rozmowie, np.przez potęgowanie wątków seksualnych, kawały etc.Ale 4 godziny bez bardzo wyraźnego efektu i przejęcia inicjatywy z jej strony, powinny dać do myślenia, czy może stany, jakie wywołujesz nie przychodzą jej nazbyt łatwo.Sam wiesz,że im więcej zapłacisz tym bardziej docenisz.

po,
txbl