
Mam pewien kłopot i byłbym wdzięczny, gdybyście zechcieli mi w jego rozwiązaniu pomóc.
Sprawa wygląda następująco.
Na początku grudnia poznałem pannę. Nazwijmy Ją "M", dla lepszej identyfikacji

Z każdego Jej maila "napalenie" na naszą znajomość aż wyciekało na klawiaturę. Można spokojnie powiedzieć, że tak naprawdę to Ona nadawała naszej korespondencji tempo (i to intensywne), w każdym moim słowie doszukiwała się - jak to określała - "spójności" naszych charakterów, cech, upodobań i gustów. Wyliczała te spójności jak księgowa


Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że warto choć trochę fatygi w tą znajomość zainwestować, żeby panny M. nie zniechęcić i podtrzymać wrażenie mojego zainteresowania. Zaprosiłem Ją więc do siebie do domu, ale tak "na grzecznie"




Po sesji, od mniej więcej początku lutego zacząłem trochę rozwijać tą znajomość, bo z panną K. nie szło po myśli i coraz bardziej prawdopodobna była potrzeba skorzystania z tego wyjścia awaryjnego. Ale wiecie jak to jest - jak człowiek ma łeb zasrany jakąś laską, to ten wróbel w garści mu lekko powszednieje. Mi dodatkowo zachowanie tegoż wróbla (a konkretnie to parcie na naszą znajomość) wytworzyło poczucie osiadania na laurach... w końcu panna M. przejawiała takie zainteresowanie, że podświadomie wytworzyłem sobie w umyśle wizję naszej znajomości jako takiego perpetum mobile - raz sie wprowadziło w ruch i tak już będzie się to bujać do usranej śmierci...
I tutaj oczywiście popełniłem błąd w kalkulacji

Z panną K. ostatecznie nic nie wyszło i odpuściłem sobie temat. Starałem się skoncentrować od tego momentu na pannie M., ale... no właśnie - ten wróbel w garści tak mnie "rozleniwił", że traktowałem ją tak, jakby M. była kupiona całkowicie, na amen, bez względu na okoliczności. A tymczasem coś się zaczęło kruszyć

Kruszyło się, kruszyło... aż się pokruszyło



Przestaliśmy się spotykać. Panna M. 10 lipca ma obronę pracy magisterskiej, więc z mojej inicjatywy zamroziliśmy niemal całkowicie naszą znajomość. Powiedziałem Jej, że nie ma teraz czasu na takie tematy, że musi się teraz skoncentrować wyłącznie na dyplomie... a do naszego tematu wrócimy wtedy, gdy już będzie Panią Magister. Zrobiłem to celowo, żeby dać Jej od siebie przez 2 miesiące odpocząć oraz sprawić, żeby ta blokada trochę Jej z głowy wywietrzała. Kontakt co prawda utrzymujemy, ale mocno ograniczony i lakoniczny - jakiś mail od czasu do czasu, parę słów zamienionych na GG w pracy... poza tym freeze.
Jako, że 10 lipca tuż tuż, powoli zaczynam się ogarniać z tematem naszego spotkania po tak długiej przerwie. Wróciłem do formy fizycznej z czasu, gdy się poznaliśmy, i jeszcze przez pozostałe do spotkania 3 tygodnie zamierzam pociągnąć to głębiej, żeby utrwalony w Jej pamięci mój wizerunek (z brzuszkiem i gębą jak dwa zlewy) spotkał się z szokiem wizualnym, będącym całkowitym zaprzeczeniem tegoż utrwalenia


No i tutaj mam do Was, jako doświadczonych w tej materii specjalistów, pytanie - jak to rozegrać, żeby tą Jej blokadę zetrzeć na proch i sprawić, żeby pomyślała: "Boże, jaka ja byłam durna pochwa... co mi się w tym durnym łbie ubzdurało, że mam przed nim jakąś blokadę psychiczną". Jednym słowem - jak z Nią pograć, żeby miała kisiel w majtach i była na krawędzi eksplozji, nie mogąc się opędzić od seksualnych fantazji na nasz wspólny temat.
Czemu się z tym do Was zwracam? Już mówię...
Nie chodzi mi tutaj o to, żeby ją za wszelką cenę "odzyskać". Wiadomo, nie ona jedna po tym świecie chodzi.
Chodzi mi o to, żeby przede wszystkim dla własnej satysfakcji pokazać Jej, że ta Jej blokada to był jakiś absurd. Bez względu na to, jak się ta znajomość dalej potoczy - czy rozwinie się do postaci czegoś poważniejszego, czy pozostanie na poziomie przyjaźni, czy też zakończy się dobrym, gorącym seksem. To jest mój cel priorytetowy - "zakpić" sobie z tej Jej bariery, pokazać Jej że nie ma żadnej bariery... że tak naprawdę Ona nie może się opędzić od myślenia o mnie w kontekście seksualno-erotycznym. Czyli po prostu sprawić, żeby zdała sobie sprawę ze tego, że pożąda mnie w sposób wykraczający poza możliwości Jej wyobraźni... i tylko dlatego nie potrafiła tego wcześniej dostrzec

Będę wdzięczny za każdą pomoc - jak z Nią rozmawiać, jakimi patternami się posługiwać, jaką własną postawę do tej akcji przyjąć.
Wiem o Niej baaaardzo dużo, więc mam pewne wyobrażenie na jakich strunach powinienem grać. Ale potrzebna mi pomoc, żeby wiedzieć JAK grać, aby nie fałszować

Z góry dzięki
