Kochanka vs. Żona

Tutaj rozmawiamy o wszystkim co dotyczy NLS w zamkniętym gronie TYLKO dla wtajemniczonych. Dostęp do tej części forum mają tylko absolwenci warsztatów NLS oraz Ci, którzy kupili warsztat NLS na CD. <br>
<b>UWAGA ! Zanim napiszesz do admina w sprawie dostępu do tej części forum przeczytaj to co admin napisał w częsci "Ogłoszenia admina" !!! </b>

Moderatorzy: admin, Lech Dębski, yebi69, Sowa_sensei, Moderatorzy

Altar
Posty: 55
Rejestracja: wt paź 14, 2003 5:37 pm
Lokalizacja: Kraków

Kochanka vs. Żona

Postautor: Altar » pn lip 12, 2004 3:43 pm

Droga redakcjo!

Choć śmiem twierdzić, iż większość z was na temat relacji damsko-męskich i kobiet ogółem wyłącznie teoretyzuje, toteż wiem, że co poniektóre obecne tu jednostki, faktycznie na rzeczy się znają. Zainteresowanym chcę zatem przedstawić zdarzenie pewne, będące swoistego rodzaju brakiem spójności pomiędzy zachowaniem a emocjami w kontekście życia mojego. Choć plan działania mam już ustalony, to jednak zewnętrzny punkt odniesienia zmusza mnie do podjęcia ostatecznej decyzji w oparciu o opinie innych, dlatego też przedstawię tu pewną historię z żywota mego, która ostatnimi czasy poczęła mnie nurtować, a rzekłbym nawet nękać…

Ostrzegam, iż będzie długie, a zatem zainteresowanych tematem zapraszam do poniższej lektury, wszystkich innych zaś, od razu odsyłam do pozostałych działów…

Wszystko zaczęło się rok temu, kiedy po raz pierwszy ktoś śmiał skrytykować skrajność poglądów które reprezentuje sobą. Miało to miejsce na płaszczyźnie sieciowej, a dokładniej na znanej większości z was stronie internetowej którą prowadzę, a dzięki której poznałem i zaliczyłem (przyjmując za punkt odniesienia wzajemne lizanie się) więcej kobiet, aniżeli mój ojciec, brat, wujek i dziadek razem wzięci. Była to niewiasta przedstawiająca się jako Yenny – mieszkanka stolicy śląska Katowic. Spuściła mnie po brzytwie, wyzywając od pozerów, komercyjnych ścierw, palantów i innych, do czego z perspektywy czasu zdążyłem się przyzwyczaić (wyzwiska/szantaże/pogróżki zdarzają mi się średnio dwa razy w tygodniu)…

Sprawa całkowicie zatraciłaby się spośród setek innych jej podobnych, gdyby nie fakt, że w pół roku później zawitałem we wspominanych Katowicach, w celu przygód seksualnych, nawiązywania rzutujących w przyszłość koneksji i schlania się jak przysłowiowa świnia. Anyway. Zdarzyło się tak, że po wejściu do jednej z tamtejszych pubów, podbiła do mnie ubrana na czarno panienka i pyta się czy Ja to nie jakoby Altar z netu. No więc w śnieg gzić się pomknęliśmy, by dnia następnego na repeat się umówić…

…a dnia następnego, w miejscu spotkania naszego, z koleżanką jaką jedną mnie poznała, co to się jako Yenny przedstawiała. Kojarząc jej osobę, z osobą od ścierw komercyjnych mnie wyzywającą, nie omieszkałem zapytać czy mam właśnie z nią przyjemność obcować. I słuszne me podejrzenia okazały się. Wtedy właśnie – nawet pomimo tego, że jest całkowicie nie z mojego klimatu (brzydzi mnie hip-hop i pochodne, a w takich klimatach ona gustuje) – delikatnie mówiąc wpadła mi w oko. Jak to niektórzy powiadają – miała coś w sobie…

Wieczorem dorwałem się do kompa i w katalogu publicznym odnalazłem jej numer gg, w trybie ekspresowym umawiając się na szampana. Już wtedy oboje sobą nawzajem byliśmy głęboko zainteresowani – w końcu umawiam się z kimś, kto wydawałoby się gardzi mną całym i vice versa…

I oto spotkaliśmy się. Wystarczyło mi jedno jej spojrzenie, by poczuć się jeszcze głębiej zainteresowanym. Minęła około godzina, szampanika spożyliśmy i przeszliśmy do tulenia się/całowania/macania i co się tam jeszcze robi na „pierwszej randce”…

I dokładnie w ten sposób spędziliśmy kolejne dwa miesiące. Zaznaczę, że była to moja druga w życiu dziewczyna, gdyż stałe związki w ogóle mnie nie interesowały; zazwyczaj stawawałem się znudzonym po zaledwie jednym wieczorze…

Anyway. Wszystko pięknie i cacy, acz niestety – odległość pomiędzy Katowicami, a Krakowem gdzie mieszkam, wynosi 78 km, co stanowiło pewnego rodzaju dyskomfort i w konsekwencji końcowej przyczyniło się do całkowitego zaniku naszych spotkań. Ona znalazła sobie jakiegoś boja, kocha go, Ja mam dziewczynę, kocham ją i te pierdy (przez całe życie nigdy nikogo nie kochałem, poczynając od matki, przez dziadka i na psie skończywszy… poza sobą samym oczywiście)… Zaznaczyć tu trzeba, że przez cały czas utrzymywaliśmy kontakt mailowy, telefoniczny itd., przez co po dziś dzień darzymy siebie nawzajem sympatią…

Minęły 4 kolejne miesiące. Nie widzieliśmy się przez ten czas ani razu, co postanowiła ona zmienić, przyjeżdżając do mnie. Śmiejąc się oświadczałem, iż jest pierwszą w moim życiu kobietą, z którą umawiam się w innym celu, aniżeli jej poźniejszego zaciągnięcia do łózka. I tak było. Jeszcze telefonicznie umawialiśmy się, że to spotkanie przebiegać będzie wyłącznie na stopie przyjacielskiej i z takim zamiarem naprawdę się na nie szykowałem…

… ujrzawszy jednakże ją na dworcu, odpaliła mi się kotwica. Wszystkie piękne chwile które razem spędziliśmy… Tyle czasu… Jesteśmy sobie tacy bliscy… Co ciekawe, zauważyłem w jej oczach dokładnie to samo. Przypominało to filmową scenę zakochiwania się od pierwszego wejrzenia… Przytuliliśmy się czule na powitanie i ruszyliśmy nad Wisłę w celu spożycia kilku PRZYJACIELSKICH browarów…

A jako że jestem specjalistą od odczytywania znaków niewerbalnych, od razu odkryłem po mowie ciała jej zainteresowanie z którym najzwyczajniej w świecie walczyła. Nie sposób też było nie wyczuć wielu wieloznacznych wypowiedzi padających z jej ust. I Ja również długo nie wytrzymałem. Ponieważ leżeliśmy na ziemi, na naszych ubraniach były liście i trawa – pod pretekstem ich zrzucenia, zacząłem dotykać jej piersi. Parsknęliśmy śmiechem, ponieważ zarówno dla niej, jak i dla mnie, oczywistym było po cóż to ręce te właśnie tam pcham. Wkrótce i nasze usta zetknęły się, poczym oddaliśmy się czułym pocałunkom…

Zdałem sobie ponownie sprawę z tego, że jest ona dla mnie jedną z dwóch na świecie osób, które były mnie wstanie naprawdę zafascynować; jedyna dwie postacie do których jestem przywiązany emocjonalnie… Co ciekawe, pomimo tego, że milczącym byłem, powiedziała mi dokładnie to samo. Identyczna wręcz sytuacja. Ja mam na miejscu dziewczynę, bardzo mi na niej zależy – ona swojego faceta w Katowicach – kocha go…

Czyż nie byłoby pięknie, gdybyśmy zostali kochankami? A pewnie że by było… Jeno wyrzuty sumienia zaczęły ją nękać i nękać… Zaoferowałem jej nawet ich usunięcie, jednakże odparła, iż mimo wszystko bliższy jej jest facet, niżeli psychoterapia NLP…

Jeszcze tego samego dnia wyjechała. Przed jej odejściem zapytałem jak szybko mogę liczyć na to, że ponownie mnie odwiedzi. Ble, ble, pierdy o wyrzutach sumienia, naprawdę nie powinnam, a może przyjade, a może nie, mam mętlik w głowie, chce, nie chce, chce, ale nie mogę, mogę, ale nie chce itd. Skończyło się na tym, że musi to wszystko przemyśleć, rozważyć istotę miłości i wkrótce się odezwie…

No i wysyłamy sobie 10 smsów dziennie, jednakże nie ma w nich żadnych konkretów, a mi, że się tak wyrażę, bardzo zależy na tym, aby mieć w niej kochankę. Obawiam się tego, że mogę ją stracić, choć równocześnie wiem też, że najprawdopodobniej będziemy się spotykać na relacjach damsko-męskich, choć rzadko (z racji odległości), to przez dłuuugie lata… Wiem, że byłbym w stanie przekonać ją do siebie i wciągnąć w tzw. związek, nawet pomimo dzielącej nas odległości, jednakże na „przeszkodzie” (to złe wobec niej słowo) stoi moja dziewczyna, którą jestem oczarowany tak samo jak bohaterką powyższego zdarzenia… a może bardziej… a może mniej… i zaczynam bredzić zupełnie jak Yenny. Jedyna między nami różnica, to ta, że Ja choć świadomość moralności mam, to jednak twierdzę, iż znajduje się ponad nią, a nawet że mnie nie dotyczy. Ona zaś, całkowicie jej podporządkowana, walczy z wyrzutami sumienia oszustwa którego się dopuściła, a którego w istocie pragnie…

I oto jest pytanie do was… Jaką obralibyście w tej kwestii strategię? Jedna mnie kocha, druga twierdzi, że jestem jednym z dwóch facetów na świecie który ją fascynuje. Czyli DOKŁADNIE to samo co Ja czuję i w jakiej sytuacji się znajduje… A zatem przeszkodą są tutaj jej wyrzuty sumienia… gdyż myślimy oraz czujemy dokładnie tak samo… Jak zatem sprawić, aby zatrzymać przy sobie obydwie w ramach: moja oficjalna kobieta oraz moja kochanka? Zaznaczyć też należy, że moja dziewczyna nie może o niczym wiedzieć, ani nawet nie powinna podejrzewać. Bardzo mi na niej zależy, a wiem, że moja „zdrada” (dziesiąta z kolei) wiązałaby się nie tylko z końcem, ale również i zrobieniem samej sobie krzywdy (jest we mnie tak zakochana, że – jak sama twierdzi – gdyby mnie straciła, popełniłaby samobójstwo)…

Czekam zatem na ciekawe propozycje. Mam oczywiście swoją koncepcje, gdyż jestem głęboko przekonany o tym, iż geniusz mój nie zna granic, jednakowoż będę zobowiązany za wasze sugestie…

Ten opis jest długi i szczegółowy, aczkolwiek pragnę, abyście dogłębnie go zrozumieli i tym samym obiektywnie przedstawili wasze poglądy na sprawę tą…

Awatar użytkownika
seedman
Posty: 97
Rejestracja: czw paź 16, 2003 11:18 pm
Kontaktowanie:

Postautor: seedman » pn lip 12, 2004 4:45 pm

Jakoż stałej partnerki nie mam, bo brak takowej od momentu wzrostu wymagań zauważyć można, toteż rad byłbym ci skupić się na poczynaniach idących w kierunku zwerbowania stałej kochanki. Wygląda iż kwestia stałej partnerki wydaje się być przesądzona.

W obcowaniu z kochankami (acz z reguly to przelotne znajomosci) pomocni bywają ich stali "dostarczyciele nudy", którzy w bezmyślności swojej zostawiają otwartą furtke "sex moich marzeń". Tudzież tą furtke udaje mi się wykorzystać dość czesto. Jak mawia moj przyjaciel: "Kobieta uzależniona od sexu wraca jak bumerang."

Z żalem jednakże stwierdzić musze, że w gestii emocjonalnego przywiązania rady udzielić nie potrafie.
Seedman | http://nls.republika.pl

"Kobieta podobna jest do cienia. Jeśli ją ścigasz - ucieka, jeśli ty uciekasz - idzie za tobą."

Altar
Posty: 55
Rejestracja: wt paź 14, 2003 5:37 pm
Lokalizacja: Kraków

Postautor: Altar » pn lip 12, 2004 5:20 pm

Chodzi mi bardziej o jakies techniki przebudowania przekonań...
...aczkolwiek przeczytawszy to cóżem napisałm stwierdzam, iż nie ma co bawić się w odgrzewanie starych kotletów.

mcjackal
Posty: 514
Rejestracja: śr sty 07, 2004 10:30 pm
Lokalizacja: ... Wawka ...
Kontaktowanie:

Postautor: mcjackal » pn lip 12, 2004 8:38 pm

hehe widzę tu bardzo podobną sytuację jaka wystapiła ostatbio u naszego brata Anotherminda :D oj chyba sie za bardzo modelujecie bracia moi :P:P:P:P:P:P:P:P

patrząc z perspektywy czasu :P [ale to zabrzmiało :P ha ha ha ... zabrzmiało .. ha ha ha] zadam Wam pytań parę .. obu :

czy chcecie się wiązać na stałe w tak młodym wieku ??

po co przywiązywać do siebie na stałe laski ??

obie .. i z czasem jeszcze więcej .... ustawić w odpowedniej wygodnej szufladzie i nie wypuszczać kiedy się nie ma ochoty :D

a wymyślanie samych technik ... pozostawię waszemu geniuszowi :P

po,
mj
===============================
WSZECHŚWIAT nie daje Ci tego czego chcesz,
ani tego na co zasługujesz,
a daje Ci to czego oczekujesz.

Anothermind
Posty: 70
Rejestracja: pn lut 02, 2004 9:46 am
Lokalizacja: Łódź/Kraków/Geneva
Kontaktowanie:

Postautor: Anothermind » czw lip 15, 2004 2:07 am

Twoje pytania Szakalu odpowiedź zbajdują, choć skierowane do Altara także, nie wiem czy mogę w odpowiedzi nasz wspólny pogląd objawić:

Podświadomie pragniemy wiązać się na stałe, gdyż jako młodzi utracjusze, którzy opuścili gniazdo rodzinne, wyrzekając się ogólnie stanowionych zasad etycznych, odczuwamy potrzebę stabilizacji emocjonalnej.Gwarantuje nam to przeto stały związek, gdzie mimo uchybionej lojalności potrzeba bliskości emocjonalnej się realizuje.

Dlaczego chcemy przywiązać kobiety na stałe? :) Jako osoby o duszach despotów i niepohamowanym samouwielbieniu z radością obejmujemy we władanie kobietę od jej krocza po najgłębsze obszary jej umysłu :) .Twierdzę że przy odrobinie czasu i środków byłbym w stanie doprowadzić do kopulacji z 80-85%kobiet na globie.O ile większym wszak wyzwaniem jest zawłaszczenie ich emocji.Nawet dla sportu :) -oto wyraz bizantyjskiego przepychu w manipulacji, niczym wyrzucanie 60-cio dolarowych cygar po drugim zaciągnięciu. :)

Także pierwiastek rywalizacji i topos posiadania, odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu poczucia wartości mojego wpływu.

Rada dla ciebie Altarze:przybywaj do Chł***** bo niedługo ja z moją przywiązaną tam się zjawię :) Pomiń chłopaka, bo jej wzmianka o skojarzeniu z terapią zdaje sie być niepokojącą.
Ostatnio przy dość sporym nieporozumieniu wpuściłem Madzi troyana :) za pomocą krótkiego sms-a:


Madziu nie wiem czy jeszcze Cię naprawdę kocham.Nie zdenerwowałaś się chyba?- analizując strukturę..... :)
everything is possible and nothing impossible
* * * * * * * * * * * * * * * * * * *
co nie jest zbyt piękne, by było prawdziwe, jest zbyt prawdziwe by było piękne - anothermind(txbl)

*sztoby penis stajał i dziengi były

Wolność Równość Punktualność

Altar
Posty: 55
Rejestracja: wt paź 14, 2003 5:37 pm
Lokalizacja: Kraków

Postautor: Altar » wt sie 03, 2004 1:16 am

Technika oziębłości emocjonalnej, jak początkowo zakładałem, genialną się okazała. Znalazłem sobie nową kochankę, olewając całkowicie bohaterkę powyższą co się Yenny zowie, ta zaś, przeczytawszy o fakcie tym na blogu, zaprosiła mnie do siebie do Katowic na dni parę. I w ten oto sposób w przyszłą środę wyruszam na podbój stolicy śląska...

Od teraz procz dziewczyny, posiadam dwie kochanki :]


Wróć do „Dyskusje ogólne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości