... jadę sobie puławską lewym pasem w strone warszawy jakieś 300 m przed skrzyżowaniem z Geantem i co widzę, prawym wolno policja, środek sznurek, lewy pusty, więc sobie tnę, dojeżdżam do krzyżówki przy Geant'cie zeskakuje na srodek, a tu się światła zmieniają i gość przedemną staje, a ja nadal tnę, więc szybka ucieczka na prawy [na szczęście tam nikogo nie było] i dalej przez skrzyżowanie, wg mnie nadal na żółtym [policja była innego zdania, ale o tym za chwilę] i tnę dalej, przeleciałem następne skrzyżowanie przy poleczki i tnę na dolinkę zjazd w prawo, staję przy wiadukcie bo z góry tną jak szaleni a za mną suka i tak mi się coś wydaje że mrugają długimi, ale nic to harpanagy zjechały z wiaduktu to ja w pedał i lece a tu za mną II !! OO !! II !! OO !! no to na zatoczkę się wbiłem i stoję wyszli z suki podszedł jeden drugi za smaochodem, mówi :
- dzień dobry, dokumenty i z samochodu,
wychodzę i patrzę, jeden pies, normalny ale z nim cud natury,














- że jak by miał radar to by mi prawko zabrał, bo nie dość ze na czerwonym, to jeszcze 2x preędkość dozwolona i wymuszonka, zagorżenie, a potem za skrzyżowaniem to minie dogonić nie mogli, bo się wpychałem i wymuszałem. Ja patrzę to na niego to na lalę i tłumaczę
- panie władzo to nei tak, ja się spieszyłem na spotkanie i się zagapiłem i na szczęście nei udeżyłem w niego i na prawym było wolne to uciekłem
- lalka na to się odzywa to nie wyglądało jak bym nie zdążył

- a ja na to że serio mówię
on :
pan mi się tu ze mna nie kłuci
a ja :
- panie władzo ja ??!!?? wręcz przeciwnie ... i uśmiech od ucha do ucha
iiii teraz naważniejsze :
spojrzałem na lalkę, ona też zarażona uśmiechem i zrobiłem oczy mistrza sowy i pochyliłem się lekko do przodu przy tym i tu mam pytanie do Mistrza, czy oczy sowy są w jakiś sposób zaraźliwe ??
bo przyznam że robiłem parę razy z sukcesem, ale takiej reakcji się nie spodziewałem ...
.. jej oczy rozszerzyły się i miała jak spodki, aż mnie to zdziwiło, ale nei dałem po sobie poznac, ale przez to automatycznie mi się wszystko powłączało, spowolnienie czasu, kopuła taka że miałem wrażenie że opadła z góry i zagłuszyła co właśnie pies zaczął do mnie mówić [nadal z nosem w papierach],a ja zawieszony [poczucie czasu znikło, jak bym wyszedł za TimeLine], ona też [o dziwo nie odwracała wzroku], wreszcie uniósł głowę i poziom głosu to mnie wybiło z letargu i ją puściłem ... na co pies [nawet tego nie zauważył, bo lookał w moje dokumenty] mówi
-prosze poczekać w samochodzie.
no i musiałem ochłonąć, byłem tak zdziwniony i spocony i tak mnie paliło w środku że nie mogłem usiedzieć w miejscu a ci skubańcy "cooool bodies" siedzą i coś gadają, laska ma pochyloną głowę i skręconą w jego stronę tak ze jej twarzy nie widziałem, a on co chwila spoglądał znaczy wtedy jak ja zerkałem i tak mnie przetrzymali ze 20 minut
po czym oboje wyszli, ale tym razem oboje podeszli z lewej strony i pies mówi :
- proszę - podając mi dokumenty [on smutny, ona uśmiechnięta] - tylko prosze spokojnie jechać,
a ja prawie zachłystujący się radością :
- dziękuję bardzo, do widzienia i życzę państwu miłego dnia
wcisnałem pedał, wjebałem się przed ciężarówkę co mnie obtrąbiła i zniknąłem im z horyzontu
uff, na szczęście mnie nie gonili drugi raz.
no to koniec mojej opowieści

czekam Mistrzu na odpowiedź, a może ktoś jeszcze miał akcję z oczami podobną, prosze o relację i potwierdzenie ze nie jestem jedynym POGO z Kosmosu !!!!!!
Pozdrawiam całą BRAĆ moją,
MJ